Miniaturka - "Z premedytacją" 1/2
- O której godzinie mogę się ciebie spodziewać?
- Jeszcze nie wiem na pewno, ale nie czekaj. Kocham cię i gratuluję. A, powiedz jeszcze, ile ci zapłacą?- Dziewczyna trzymała w ręku aparat telefoniczny i z szerokim uśmiechem spoglądała przed siebie. Mężczyzna jej życia właśnie oznajmił, że znalazł nową pracę.
- Osiemdziesiąt tysięcy pensji zasadniczej, do tego fantastyczne dodatki. Jeśli sprzedaż pójdzie dobrze, nie będzie ograniczeń.
- Kocham cię, Draco. Uszczęśliwiłeś mnie na cały dzień.
- Ja też panią kocham,pani nadkomisarz.
Odłożyła telefon. Z radości nie mogła przestać się uśmiechać, nawet kiedy ponownie zjawił się detektyw Watson. Spojrzał na nią badawczo, ale nic nie powiedział. Zawsze dawała jasno do zrozumienia, że jej życie osobiste to sprawa prywatna. Wszyscy przy Anglesea Street wiedzieli oczywiście o jej związku z Draco Malfoyem, plotkowano o nich codziennie w stołówce, lecz nikt nie śmiał otwarcie zapytać, jak im się układa.
Draco urodził się i wychował w Wiltshire , lecz wyemigrował do Ameryki i aż do ubiegłego roku z powodzeniem prowadził sklep z markowym oprzyrządowaniem do gry w Quidditcha w San Francisco. Jednak po nagłej śmierci ojca wezwano go do Londynu, stolicy Wielkiej Brytanii na wschód od Wiltshire, by zajął się starą matką i rodzinną posiadłością. Tego od niego oczekiwano jako jedynego syna, a on nie był w stanie odmówić.
Seria zabójstw ściągnęła Hermionę z powrotem do Londynu i właśnie tam na nowo poznała Dracona. W słocie i błocie, w niesłychanie stresujących okolicznościach. Po śmierci pierwszego męża Hermiony, Rona, nawiązali romans, który stawał się coraz intensywniejszy i bardziej namiętny.
Jesteś moim wszystkim, napisała mu. Draco miał przydługie jak na jej gust blond włosy, prosty nos i muskuły delikatnie wyrzeźbione w trakcie miesięcy gry w Quidditcha.
Mimo wszelkich starań w Kalifornii nie dało się wyżyć, nawet przed recesją, więc po załamaniu Amerykańskiej gospodarki musiał sprzedać sklep z powodu strat. Zamierzał wrócić do Wiltshire i zatrudnić się u znajomego, który otworzył własną branże, zajmującą się transakcjami między Ministerstwami; poprosił Hermionę, by odeszła z agencji detektywistycznej i wyjechała wraz z nim. Załatwił jej nawet posadę w Biurze Aurorów, by w końcu wróciła w pełni do świata czarodziejów.
Przyjaciele radzili jej, by się zgodziła. Masz tylko jedno życie, Hermiono. Chyba nie chcesz zostać żałosną, starą, samotną kobietą, która za jedyne towarzystwo ma koty. Ona jednak nie potrafiła zostawić wysokiego stanowiska w policji, o które tak bardzo się starała. Poza tym przysięgała poświęcić życie, by chronić mieszkańców Londynu. I co, miała teraz odwrócić się od nich tylko dlatego, że się zakochała?
Zadzwoniła do Kingsley'a Shacklebolta, który był obecnym ministrem w Brytyjskim Ministerstwie Magii; spotkali się na lunchu w restauracji Isaac's. Kilka miesięcy wcześniej Hermiona pomagała mugolskiej rodzinie, zaprzyjaźnionej z mężczyzną. Dokładnie piętnastoletniej Katie, która mogła stanąć przed sądem. Aresztowano ją wraz z paroma innymi nastolatkami za zorganizowaną kradzież sklepową w Penney's, gdzie ciuchy były tak tanie, że praktycznie i tak rozdawano je za darmo. Kingsley od jakiegoś czasu myślał nad współpracą z Amerykańskim Ministerstwem, więc Hermiona podpowiedziała mu, że Draco świetnie się do tego nada.
Teraz Draco będzie mógł zostać w Londynie i za przyzwoite pieniądze wykonywać pracę, w której był naprawdę świetny, Hermiona zaś będzie mogła zostać w gmachu przy Anglesea Street. Była tak szczęśliwa, że chętnie napiłaby się czegoś mocniejszego zamiast letniej kawy z Costa Coffee.
- Proszę pani?- odezwał się po dłuższej chwili detektyw Watson.
- Wybacz, Patricku, o co chodzi?
- Pani się uśmiecha.
- Tak, detektywie, uśmiecham się. Czy to zbrodnia?
-Nie, pani nadkomisarz. Przyszedłem powiedzieć, że przesłuchaliśmy sąsiadów panny Nolan, oraz personel kawiarni naprzeciwko. Jeden z pracujących tam chłopaków powiedział, że kiedy w piątek rano odbierał zamówienie na tarasie, Nolan jeszcze żyła. Był z nią pewien młody mężczyzna w dobrze skrojonym, za pewnie drogim garniturze. Wymienili się spojrzeniami. Chłopak z kawiarni i towarzysz zamordowanej. Widać było, że para była ze sobą w zażytych relacjach.
- Czyli mamy potencjalnego sprawcę. Czy ten chłopak pamięta, o której to było godzinie?
- Mówi, że około południa. Właśnie próbował poderwać klientkę. Stwierdził też, że jego uwagę przykuła ta czarnoskóra kobieta.
- To nic nadzwyczajnego na Charing Cross. Jeśli tam trochę postoisz, przedefiluje ci przed oczami pół Afryki. Anglia to zbiorowisko najróżniejszych narodowości, nie tylko czarnych.
- Zwrócił uwagę na jej ubiór- ciągnął detektyw Watson. - Afrykanki zwykle chodzą czymś owinięte, nazywają to okrycie abayas, a oprócz tego noszą chusty. Nie jestem rasistą ani nic z tych rzeczy, ale większość z nich ma tyłki wielkości lochy prośnej, a kroczą powoli i w taki sposób, jakby to one tu rządziły.
-Patricku- upomniała go Hermiona.- Nie musisz opisywać mi ofiary, znałam ją doskonale. Bardziej interesuje mnie mężczyzna.
- Mężczyzna, który z nią był, mógł mieć około metr osiemdziesiąt wzrostu. Jego dłonie były trupio blade, a twarz ukrywała się pod melonikiem.
- Tak, rozumiem. Czy zobaczył, dokąd tych dwoje się udało?
- Wyszedł na ulicę, żeby jeszcze raz na nią popatrzeć, ale znikła. Albo bardzo szybko chodziła, bo ulica biegnie tam pod górę, albo weszła do swojego domu, co wydaje się wręcz oczywiste.
- Z mężczyzną?
- Tak, z mężczyzną.
- Znajdźcie go. Wydaje mi się trafnym śladem. Wiesz chociażby jak miał na imię?
- Postaram się to ustalić jak najszybciej.
Hermiona usiadła. Blade słońce, które na chwilę wychyliło się zza chmur, znów zostało przez nie pochłonięte i w gabinecie zrobiło się ponuro. Kilka kropel deszczu rozprysło się na szybie.
***
Kiedy skręcała na podjazd swojego parterowego domku w Bromley, już nie padało. Niebo się przetarło i księżyc odbijał się niczym połówka pękniętego talerza w trzystumetrowym pasie wody oddzielającym Bromley od Romford na przeciwnym brzegu. Wiał lekki, wyjątkowo ciepły wiaterek, który był prawie jak powiew ludzkiego oddechu. Przeszła przez drewniane ogrodzenie, sprawdzając po drodze, czy w jej skrzynce aby na pewno nie zalegają nieprzejrzane rachunki. Skrzynka była pełna ulotek najróżniejszych miejsc w Wielkiej Brytanii; począwszy od restauracji Côte Brasserie, a skończywszy na promocjach gabinetów kosmetycznych oferujących zabieg powiększenia piersi. Pozostając z myślą, że już wkrótce uprzątnie bałagan na posesji ruszyła ku drzwiom.
Drzwi się otworzyły i ukazał się w nich Draco w chmurze żrącego dymu niczym zły duch wkraczający na scenę w amatorskim spektaklu teatralnym.
-O, Hermiono! Zdawało mi się, że słyszałem twój samochód.
- Matko święta, co tu się wyprawia?- zapytała, odgarniając dłonią dym.- Chyba nie podpaliłeś domu?
- A, to. Nie, nie, wszystko w porządku, tylko woda z ziemniaków się wygotowała. Otworzyłem wszystkie okna w kuchni. No wchodź.
Barney, jej seter irlandzki, przydreptał z salonu, by przywitać panią.
- Nie skacz, Barney- powiedziała.- Jestem ciut za bardzo zmęczona na takie rozkosze.
- Ciężki dzień, co?- Draco pocałował ją i pomógł zdjąć bladoróżową kurtkę przeciwdeszczową.
- O tak. Wolałabym jednak porozmawiać o tym, co ty robiłeś.
- No, rzuć z siebie ten ciężar, a ja naleję ci drinka. Kupiłem szampana, jest co uczcić.
- Najpierw napiję się wódki, jeśli można. O jezu, ile tych ziemniaków spaliłeś?
- Chyba większość udało się uratować. Całkiem o nich zapomniałem, znasz mnie. Mogę myśleć tylko o jednym i przeważnie to jesteś ty.
- Przestań, ty lizusie.- Uśmiechnęła się, objęła go w pasie i uniosła głowę tak,by mógł ją pocałować.
Zakochała się w nim, i to mocno. Był wysoki, jego jasnoniebieskie oczy przy pewnym rodzaju oświetlenia nabierały koloru błękitu Turnbulla, jednak w dziennym świetle były modrynowe. Według niej był przystojny jak grecki bóg, i nie przeszkadzało jej nawet to, że czasem jest aż zbyt arogancki. Przekonała się także, ile ma w sobie determinacji. Omal nie nakłonił jej, by odeszła ze służby.
Całowała go raz po raz. Jakże uwodzicielsko wyglądał w wyprasowanej białej koszuli. Pachniał wodą kolońską, tą samą, którą używa już od kilku lat. Wyczuła jednak także woń spalonych ziemniaków.
- Hej, pytałem, czy jesteś głodna- powiedział, gdy wciąż go całowała.
-Jestem zakochana. I tak się cieszę, że zdobyłeś tę posadę.
- O, ja też. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, mogę zarobić pięćdziesiąt razy więcej niż w Stanach. Minister, Kingsley Shacklebolt, bardzo wysoko cię ceni. Wychwalał cię pod niebiosa.
- Wyświadczyłam mu kiedyś przysługę- odparła i od razu tego pożałowała. Złożyła jeszcze jeden pocałunek na ustach Draco, a potem podeszła do stolika i nalała sobie podwójną porcję smirnoffa black label. Wzięła duży łyk, zakaszlała i na chwilę ją zatkało.
Zatrzymał się w drzwiach.
-Wszystko w porządku? Nie udławisz mi się na chwilę przed tym, jak podam ci odświętną kolację?
Pokręciła głową i uniosła szklankę na znak, że nic się nie stało, że musi tylko odzyskać oddech.
Wtedy padło pytanie:
- Jaką przysługę mu wyświadczyłaś?
- Och, to by drobiazg. Córka jego dobrych znajomych wpakowała się w tarapaty, a ja przemówiłam jej dobrze do słuchu. Ale nie chodzi o to, dziś dali mi nową sprawę, bardzo trudną.
- Jaką?
- Morderstwo afrykanki. Na razie nic nie wiemy, czekamy na sekcje zwłok. Jedynym śladem jest mężczyzna, który był z nią widziany w dzień śmierci.
- Wiesz kim była ta kobieta?
- Nolan, Grace Nolan.- Draco wzdrygnął się na dźwięk jej nazwiska, nie uszło to uwadze dziewczyny.
- Znałeś ją?
-Nie, znaczy kojarzyłem. Była współpracownicą Blaise. Spotkaliśmy się może raz, może dwa podczas bankietu.
- Mhm- mruknęła i znów upiła łyka.
Draco otworzył piekarnik i spojrzał na wzdętą tartę postawioną na środkowej półce; nadzienie wypadło z niej na folię. Spojrzał na zegarek:
- Półtorej godziny, chyba jest już dobry. Może usiądziemy i zjemy?
-Sam upiekłeś?
- Nie dziw się tak. Kiedyś umiałem przyrządzać nie tylko fasolę z puszki i tosty. Stale powtarzasz, że tęsknisz za tarką z szynką i porem, którą podawali u Henchy'ego, więc ją zrobiłem.
-Aż nie wiem, co powiedzieć.
Zobaczyła nakryty stół ze sztućcami i serwetkami; stały na nim także kieliszki do szampana i nowa czerwona świeczka w świeczniku w kwiatowe wzór.
- Nie musiałeś tego wszystkiego robić. Cieszę się, że zostajesz, to wszystko.
Włożył rękawice i wyciągnął zapiekankę z piekarnika.
-Spójrz na to dzieło sztuki kulinarnej! Tylko podgrzeję kapustę. Gdzie trzymasz zapałki?
Hermiona poszła do salonu i wyjęła zapalniczkę z torebki.
Kiedy zapaliła świece, Draco zapytał:
- A tak dla podsumowania naszej rozmowy, przypuśćmy, że nie udałoby ci się załatwić mi pracy. Pojechałabyś ze mną do San Francisco?
Pokręciła głową.
-Draco, kochanie, przecież załatwiłam ci tę pracę. A właściwie sam ją zdobyłeś. Gdyby nie chcieli cię tam, toby cię nie przyjęli. I nie jest to robota na niby.
-Tak...masz rację. Nie powinienem być niewdzięcznikiem. Jestem wdzięczny. Kocham cię, Hermiono, wiesz o tym. I dajmy już temu spokój.
Wyją z piekarnika podgrzane półmiski i ukroił dwa pokaźne kawały tarty. Następnie odcedził kapustę i ziemniaki, które zdołał ocalić przed spaleniem i starannie ułożył je obok porcji zapiekanki. Hermiona usiadła, a Draco wyjął z lodówki butelkę szampana Lanson. Odkorkował ją, nalał trunek do kieliszków i uniósł swój do toastu.
- Za nas, Hermiono. Kocham cię i dziękuję ci za to, że możemy ze sobą zostać. Naprawdę tak myślę.
Stuknęła kieliszkiem w jego kieliszek i upiła łyk.
- A teraz wsuwaj, skarbie- rzekł Draco.- Wierz mi, kiedy tego spróbujesz, nigdy więcej nie będziesz wzdychała za zapiekanką od Henchy'ego.
Wzięła do ręki widelec. Tarta pachniała mocno szynką, selerem i porem. Wsunęła do ust trochę tarty i zaczęła gryźć.
***
Tej nocy się nie kochali, ale przed zaśnięciem leżeli mocno spleceni w uścisku, a Draco długo głaskał ją po kasztanowych włosach. Nad ranem obudził ją dźwięk dzwonka, i głośne pukanie w drzwi. Wyślizgnęła się z jego mocnych ramion i ruszyła ku drzwiom, jeszcze raz spojrzała przez ramię na śpiącego chłopaka i westchnęła cicho. Był tak oszałamiająco przystojny, nawet gdy spał, a może zwłaszcza wtedy. Gdy dotarła pod wejście, pukanie zaczęło przybierać na sile, więc szybko otworzyła drzwi i nie zwracając uwagi, kto znajduję się przed nią szepnęła:
- Nie tak głośno, Draco jeszcze śpi.
Podniosła głowę i zauważyła, że przed jej domem stoi funkcjonariusz policji, z którym współpracuję oraz Patrick- jej przełożony. Zdziwiona ich nagłą wizytą, o tak wczesnej porze, chciała się odezwać i wyjaśnić to najście, jednak nim zdążyła coś powiedzieć odezwał się Patrick.
- Przepraszam cię, Hermiono, że nachodzimy cię o tak wczesnej porze, jednak mamy ważne informacje.
- Czy jest z panią Draco Malfoy?- zapytał mężczyzna obok.
- Tak, ale czy coś się stało?
- Możemy wejść?
- Tak, tak.
Hermiona odsunęła się na bok, by wpuścić gości. Była zdziwiona ich wizytą oraz pytaniem o jej partnera.
- Jest mi naprawdę trudno o tym mówić- rzekł Patrick.- Mężczyzna z kawiarni rozpoznał potencjalnego sprawę morderstwa. Wiesz, tego mężczyznę, który był widziany z ofiarą.
- Nadal nie rozumiem- mruknęła, gdy znaleźli się w salonie. Podeszła do rozłożonej kanapy i zaczęła delikatnie szarpać za bark narzeczonego.
- Draco, obudź się- szepnęła.- Draco!
Mężczyzna ziewnął przeciągle i otworzył zaspane oczy. Chciał ją pocałować, lecz ta odsunęła się nieznacznie i przekręciła głowę w stronę dwóch mężczyzn znajdujących się w jej mieszkaniu.
- Mamy gości. Funkcjonariusz Lewis cię szuka.
Chłopak natychmiastowo wyprostował się i wstał z kanapy, po czym w ekspresowym tempie założył na siebie koszulkę, przewieszoną przez oparcie krzesła w jadalni. Hermiona wciąż w szoku, nie wiedziała co się tak właściwie wyprawia.
-Czy ktoś może mi wyjaśnić co tu się dzieje?
-Pan Malfoy musi iść z nami- oznajmił John.- Patrick ci wszystko wyjaśni. Naprawdę bardzo mi przykro.
-Czy mi także nie należą się wyjaśnienia? Ludzie, jest przed ósmą rano.
Cała czwórka stała w salonie i przyglądała się sobie wzajemnie.
- Wszystkiego dowiesz się na komisariacie, a teraz proszę za mną.
- Nigdzie nie idę- rzekł stanowczo i nie ruszył się z miejsca.
- Jeśli tak...Panie Malfoy, jest pan oskarżony o zabójstwo panny Grace Nolan.
***
Po wyjściu detektywa Watsona Hermiona zdjęła wieczko z kubka kawy i otworzyła szarą kopertę, która przed nią leżała. Była w niej lista wszystkich zarzutów wysuniętych wobec jej partnera- Draco Malfoya w związku ze zabójstwem Grace Nolan, a także z powiązaniami finansowymi co najmniej z siedmioma burdelami i trzema tak zwanymi salonami masażu oraz klubami fitness, między innymi niesławnym Nightingale Club przy Grafton Street.
Hermiona przepłakała ostatnie trzy noce, nie mogąc dojść do siebie. Patrick próbował ją uspokoić i wyjaśnić, że oskarżenia przeciw Draconowi są bardzo poważne i właściwie sprawa jest już przesądzona. Wszystkie dowody, które udało mu się zebrać dotyczyły jego łajdackich interesów, o których ta nie miała pojęcia. Przez długie lata ich związku, tak naprawdę nigdy nie poznała człowieka, z którym żyła. Był podstępnym manipulantem i graczem. Podczas rozmów wyszło na jaw, że nie tylko zamordował Nolan, ale także brutalnie zgwałcił i naszprycował narkotykami. Dowodem kulminacyjnym w tej sprawie, było jego nasienie, znalezione w przełyku ofiary.
Dziewczyna nadal pamięta, gdy Patrick przekazywał jej tę informację. Wybiegła wtedy z gabinetu, by zwrócić całą zawartość swego żołądka w pobliskiej toalecie. Wtedy płakała, chciała mu pomóc, gdyż nie mogła uwierzyć w jego winę. Po dłuższych rozmyśleniach w końcu zrozumiała, że ten człowiek nigdy tak naprawdę jej nie kochał. Jej celem było, by mężczyzna zapłacił za krzywdę jaką jej wyrządził. Będzie zdychał w murach Londyńskiego więzienia i już nigdy nie skrzywdzi żadnej kobiety.
Postanowiła przyjąć to śledztwo i wraz z Patrickiem doprowadzić je do końca, wykorzystując wszelkie środki, by wygrać.
Draco oświadczył, że nie zrobił niczego, co byłoby niezgodne z prawem lub moralnie naganne. Twierdził, że pozwala dziewczynom reklamować się na swojej stronie i pilnuje, by wszystko było zgodne z prawem. Jeśli chodzi o morderstwo Grace powiedział, że Nolan była jego kochanką, z którą wiązał dalszą przyszłość. Obiecywał jej, że związek z Hermioną jest tylko przykrywką i celem do wymarzonego awansu. Podczas jednego z przesłuchań płakał, że tęskni za nią i chcę, by człowiek, który dopuścił się tej zbrodni został ukarany, a jeśli nie, on sam wymierzy sprawiedliwość.
Obłudny, kłamliwy śmieć przeszło przez myśl kobiecie. Jak ona mogła się w nim zakochać?
Doczytała do końca zawartość teczki i wyprostowała się na krześle. Wysunięcia zarzutów wobec Dracona domagał się komendant Lewis. Był to człowiek żarliwie religijny i głęboko pogardzał Malfoyem; jego lekceważenie dla ustaw regulujących działalność burdeli uważał niemal za osobistą obrazę. Za jego zgodną Hermiona uruchomiła operację międzywydziałową, której celem było dogrzebanie się do twardszych dowodów świadczących o tym, że Draco łamie prawo. Sprawa Nolan miała odbyć się już za kilka dni, w tym czasie Draco siedział już w więzieniu czekając na ostateczny proces. W tym czasie musieli znaleźć dowody przeciwko Nightingale Club.
Podeszła z kawą do okna i długo przez nie wyglądała. Deszcz lał prawie obłąkańczo, jakby Bóg usiłował zmyć wodą wszystkie grzechy miasta. Hermiona wciąż czuła wewnętrzną pustkę, nie mogła się pogodzić ze stratą Dracona. Niemal żałowała, że nie zostawiła Londynu i nie wyjechała z nim do San Francisco, może wtedy nie stałby się tym człowiekiem, którym był teraz?
***
Dochodziła dziesiąta wieczorem, kiedy w końcu dotarła do domu. Deszcz nie padał, ale było mgliście i uliczne latarnie otoczyły świetliste aureole podobne do dmuchawców.
Kiedy otworzyła drzwi, Barney podszedł, by przywitać panią, ale Draco nie wyszedł. Dopiero wtedy na nowo zdała sobie sprawę, że nie ma już go z nią i nawet jeśli zostanie uniewinniony, ona nigdy nie będzie chciała, by wrócił.
Doszła do salonu i spojrzała przelotnie na kanapę, na której jeszcze tydzień wcześniej zastałaby jego wyczekujące spojrzenie. Obok kanapy na stoliku leżała gruba teczka w ceglastym kolorze i do połowy opróżniona szklanka whisky. Nie zdążyła wysprzątać pomieszczenia za dnia, i teraz także nie miała na to ochoty.
Hermiona weszła do pokoju, który wciąż nazywała dziecinnym, zdjęła pas i zamknęła pistolet w górnej szufladzie komody. Przeszło jej przez myśl, że gdyby był tu Draco, dostałby z kulki prosto w serce. Potem rozebrała się w głównej sypialni i poszła do łazienki. Kiedy wyszła stamtąd owinięta w różowy szlafrok, Barney czekał na nią, siedząc na brzegu sofy.
-Tęsknisz za nim, prawda?
Ruszyła w jego kierunku, po czym usadowiła się na kanapie. Chwyciła do rąk teczkę z dokumentami i otworzyła na pierwszej stronie. Na stercie papierów sądowniczych znajdowała się mała, pół-żółkła koperta, jakby rzucona tam przypadkiem, nie pasująca do reszty, śnieżnobiałych dokumentacji. Niczym zwierzyna, polująca i niecierpliwa, rozszarpała sklejoną krawędź i wyciągnęła spod niej liścik.
Kluczem całego postępowanie jest znalezienie właściwego podejścia do przesłuchiwanego, znaleźć punkt zaczepienia, którym prowadzone będzie całe śledztwo.
Dlatego też przesłuchujący musi dostosować metody do wielu czynników, m. innymi:
Inteligencji podejrzanego.
Typu osobowości. Osobowość psychologia określa jako zespól właściwych jednostce indywidualnych cech i sposobów zachowań. Do badania rodzaju osobowości służą specjalne testy , z których najpopularniejsze to MMPI- testy te mają za zadnie sprawdzić, czy oskarożony ma skłonności psychopatyczne.
Okoliczności w jakich został ujęty.
Rodzaju popełnionego czynu.
Roli podejrzanego w badanym znaczeniu.
Podczas przesłuchania trzeba umożliwić podejrzanemu swobodę wypowiedzi oraz nie wolno zadawać pytań sugerujących odpowiedź, wykonywać narkoanalizy lub hipnozy, grozić i straszyć, zmuszać do odpowiedzi. Nie wolno również kontrolować jakimkolwiek oprzyrządowaniem reakcji fizjologicznych przesłuchiwanego. Można je za to obserwować i doświadczony śledczy potrafi wyciągnąć odpowiednie wnioski z mimiki twarzy, tembru głosu czy drżenia rąk.
W trakcie rozmów konieczne jest uzyskanie jak najwięcej informacji o ewentualnych współsprawcach, motywach i okolicznościach czynu, dowodach. Bardzo istotne podczas przesłuchania jest przewidzenie motywacji osoby przesłuchiwanej.
Spod kartki wyciągnęła płytę CD, na której czarnym markerem wypisane było jej imię i nazwisko. Na trzęsących się nogach podeszła do odtwarzacza Blu-Ray. Strzepnęła zalegający kurz, włożyła płytę i odtworzyła nagranie.
"12.lipca.2006 godzina 14:01
Sala przesłuchań. Wydział Zabójstw New Scotland Yard,8-10 Broadway,London, Wielka Brytania."
Przesłuchanie Dracona Malfoy'a w sprawie zabójstwa Grace Nolan."
Na czarnym ekranie telewizora co chwile pojawiały się ciągi słów, przedstawiające w prosty sposób ogólny zarys prowadzonego śledztwa. Hermionę strasznie zaniepokoił ten widok.
Ekran wydawał jej się mrugać złowrogo, i choć zdawała sobie sprawę, że zakłócenia te nie są niczym wyjątkowym, sam ten obraz i dźwięk wywoływał ciarki na jej plecach.
Telewizor nagle jakby zgasł. Czarna głębia pulpitu zaczęła mrugać i zmieniać kształty, na koniec formując się w rozmazany obraz kamery posterunkowej.
Draco siedział niewzruszony. Lewą dłoń oparł o kant stołu, wybijając palcami strasznie denerwujący dźwięk. Zmęczony wzrok mężczyzny uciekał między jednym przedstawicielem policji krajowej, a drugim.
- Nie przywitacie się? Nie zapytacie jak minęła mi pierwsza noc w wilgotnej i niewygodnej celi? Biorąc pod uwagę moją pozycję, wydawać by się mogło, że potrzeba mi czegoś lepszego.
-Panie Malfoy, to taktyka. Chcą cię wybadać- mruknął obrońca mężczyzny, pochylając się w jego stronę. - Czekają, aż zaczniesz mówić. Wiedzą, że masz coś do powiedzenia, gdy to powiesz nawiążesz kontakt wzrokowy, z tym któremu zaufasz. Na tej podstawie odegrają określone role.
- Powiedzcie, że on pieprzy?
Mężczyzna zaśmiał się, choć jasne było, że tym gestem chcę ukryć stres, który szybko zawładnął jego ciałem. Starał się nie zerkać na żadną z osób, znajdujących się w pomieszczeniu- myśląc, że nawet najmniejszy błąd, który popełni- zmarszczy brwi, przełknie ślinę, czy po prostu zapatrzy się na atrakcyjną kobietę, która go przesłuchuje doprowadzi go do porażki.
-Tak, pieprzy. Ale mądrze.
Jej głos wyrwał go z zadumy. Spojrzał na nią, a widząc uśmiechającą się kobietę, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że właśnie zrobił coś nieodpowiedniego.
- Zaufał kobiecie, jestem zszokowany.
- Nie musisz, Albercie. Chyba nie znasz mnie zbyt dobrze.
- Wgląd w akta sprawy, uświadczył mnie w przekonaniu, że nie potrafisz się od nich odpędzić.
- Twoje zdziwienie jest więc nie adekwatne.
-Dłuższe przysłuchiwanie się waszej rozmowie, mogłoby być naprawdę interesujące, jednak muszę państwu przerwać i wrócić do celu przesłuchania- rzekł mężczyzna, który siedział naprzeciw Dracona, na lewo od blondwłosej kobiety.
-Wszystkie dowody świadczą przeciwko tobie. Na twoim miejscu już dawno porzuciłbym ten cwany uśmieszek, i naprawdę skupił się na bronieniu swojego tyłka.
- Jakie dowody? Proszę was. Chęć udowodnienia mi winy, za wszelką cenę jest nad wyraz żałosna. Fakt, że znałem się z zamordowaną nie jest wystarczającym dowodem. Gdyby tak było, już dawno musielibyście zatrzymać połowę Wielkiej Brytanii.
Draco rozejrzał się po pokoiku z ciemnym sufitem i westchnął cicho. Myślał o tym, by jak najszybciej zakończyć tę durną wymianę zdań. Był pewien, że jako osoba posiadająca jeden z największych majątków brytyjskiego hrabstwa, jest w stanie bezproblemowo wyplątać się z nieprzyjemnej dla niego sytuacji.
- Ale sekretem nie jest, że byłeś w zażyłych relacjach z Grace Nolan.
- Spotykaliśmy się, ale nie było to nic zobowiązującego.
- Była twoją kochanką?
- Jest pani bardzo bezpośrednia. Nie nazwałbym jej kochanką, była kimś wyjątkowym w moim życiu- przyznał.
Kobieta odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się cicho, wydobywając perlistą barwę głosu, która przez większość czasu ukrywana była pod warstwą zimnej i opanowanej kobiecej gracji.
- Czy Hermiona Granger wiedziała o twoim podwójnym życiu?
- Skądże znów. Gdyby wiedziała już dawno by mnie zostawiła. Czy pani zostałaby z osobą, która nie jest wobec pani szczera?
- Po co więc ten cały cyrk?
- To nie ma już związku z sprawą- warknął wyprowadzony z równowagi.
- Oni nie są twoimi przyjaciółmi. Wszystko co powiesz wykorzystają przeciwko tobie. Przekręcą twoje słowa i stworzą narracje, która nie ma związku z prawdą. Jako twój prawnik radzę ci milczeć.
Draco przez dłuższą chwilę przyglądał się blondwłosej kobiecie. Jej zaciśnięte zęby, ukazujące jeszcze bardziej wyrazistą żuchwę, szeroko otwarte oczy i ściągnięte brwi utwierdzały go w przekonaniu, że idealnie sprawdza się w swojej roli.
- Nie zabiłem jej.
Jego głos rozbrzmiewał tak pewnie, że gdyby tylko zdobył się na odrobinę skruchy i lepszy dobór słów, dalsze zeznania nie byłyby konieczne.
- Skoro nie skorzystasz z moich rad, powinienem wyjść.
- Jak chcesz.
Albert Jones wstał z wcześniej zajmowanego miejsca, skinął głową w stronę funkcjonariuszy i ruszył ku drzwiom wyjściowym, nie chcąc dłużej przyglądać się pogrążającemu się klientowi. Jego rolą jako obrońcy prawnego było za wszelką cenę doprowadzić do jak najlepszego rozwiązania sprawy- co nie było rzeczą prostą, biorąc pod uwagę zaangażowanie Dracona. A raczej jego całkowity brak. Jego klient był zbyt pewny siebie, i za żadne skarby świata nie chciał przyjąć do wiadomości w jak fatalnym położeniu się znajduję.
- Niech pan poczeka, wyjdę z panem, mam jeszcze parę pytań. Resztę przesłuchania przeprowadzi Panna Dottie.
- Dottie? Co to za dziwne imię?- mruknął Draco wyrwany z zadumy.
- Irlandzkie.
Draco uśmiechnął się tylko i poczekał, aż dwaj mężczyźni opuszczą pomieszczenie.
- Wiedziałeś, że Grace spotykała się z kimś jeszcze?
- Co proszę?- rzekł zmieszany.
- Nic nie wiedziałeś? Chyba nie byłeś dla niej nikim wyjątkowym. Ale czego od niej oczekiwałeś? Że będzie ci wierna wiedząc, że nie jest tą jedyną?
Dottie Shoplaw była idealną osobą na zajmowane przez nią stanowisko. Przyćmiła mężczyźnie umysł na racjonalne myślenie, wyprowadzając go z równowagi, tym samym zdobywając znaczącą przewagę nad jego kolejnymi ruchami. Całe przesłuchanie czekała na ten moment, który właśnie nastąpił. Draco wyrwany ze stworzonej wokół siebie bezpiecznej strefy, zapomniał o najważniejszej zasadzie, chroniącej jego dalsze losy. Zdenerwowany i ośmieszony, czując się zdradzony nie tylko fizycznie co psychicznie sięgnął po szklankę wody i upił z niej dużego łyka.
- Sądziłam, że zdobycie twojego DNA będzie o wiele trudniejsze- rzekła, po czym ostrożnie chwytając szklankę wyszła z pomieszczenia zostawiając oniemiałego Dracona wokół własnych myśli.
W tym momencie obraz rozbryzł się, znów pozostawiając po sobie tylko czarne migoczące plamy i dziwny dźwięk -jakby nienastawione radio samochodowe, próbujące złapać sygnał odbiorczy.
- Jeszcze nie wiem na pewno, ale nie czekaj. Kocham cię i gratuluję. A, powiedz jeszcze, ile ci zapłacą?- Dziewczyna trzymała w ręku aparat telefoniczny i z szerokim uśmiechem spoglądała przed siebie. Mężczyzna jej życia właśnie oznajmił, że znalazł nową pracę.
- Osiemdziesiąt tysięcy pensji zasadniczej, do tego fantastyczne dodatki. Jeśli sprzedaż pójdzie dobrze, nie będzie ograniczeń.
- Kocham cię, Draco. Uszczęśliwiłeś mnie na cały dzień.
- Ja też panią kocham,pani nadkomisarz.
Odłożyła telefon. Z radości nie mogła przestać się uśmiechać, nawet kiedy ponownie zjawił się detektyw Watson. Spojrzał na nią badawczo, ale nic nie powiedział. Zawsze dawała jasno do zrozumienia, że jej życie osobiste to sprawa prywatna. Wszyscy przy Anglesea Street wiedzieli oczywiście o jej związku z Draco Malfoyem, plotkowano o nich codziennie w stołówce, lecz nikt nie śmiał otwarcie zapytać, jak im się układa.
Draco urodził się i wychował w Wiltshire , lecz wyemigrował do Ameryki i aż do ubiegłego roku z powodzeniem prowadził sklep z markowym oprzyrządowaniem do gry w Quidditcha w San Francisco. Jednak po nagłej śmierci ojca wezwano go do Londynu, stolicy Wielkiej Brytanii na wschód od Wiltshire, by zajął się starą matką i rodzinną posiadłością. Tego od niego oczekiwano jako jedynego syna, a on nie był w stanie odmówić.
Seria zabójstw ściągnęła Hermionę z powrotem do Londynu i właśnie tam na nowo poznała Dracona. W słocie i błocie, w niesłychanie stresujących okolicznościach. Po śmierci pierwszego męża Hermiony, Rona, nawiązali romans, który stawał się coraz intensywniejszy i bardziej namiętny.
Jesteś moim wszystkim, napisała mu. Draco miał przydługie jak na jej gust blond włosy, prosty nos i muskuły delikatnie wyrzeźbione w trakcie miesięcy gry w Quidditcha.
Mimo wszelkich starań w Kalifornii nie dało się wyżyć, nawet przed recesją, więc po załamaniu Amerykańskiej gospodarki musiał sprzedać sklep z powodu strat. Zamierzał wrócić do Wiltshire i zatrudnić się u znajomego, który otworzył własną branże, zajmującą się transakcjami między Ministerstwami; poprosił Hermionę, by odeszła z agencji detektywistycznej i wyjechała wraz z nim. Załatwił jej nawet posadę w Biurze Aurorów, by w końcu wróciła w pełni do świata czarodziejów.
Przyjaciele radzili jej, by się zgodziła. Masz tylko jedno życie, Hermiono. Chyba nie chcesz zostać żałosną, starą, samotną kobietą, która za jedyne towarzystwo ma koty. Ona jednak nie potrafiła zostawić wysokiego stanowiska w policji, o które tak bardzo się starała. Poza tym przysięgała poświęcić życie, by chronić mieszkańców Londynu. I co, miała teraz odwrócić się od nich tylko dlatego, że się zakochała?
Zadzwoniła do Kingsley'a Shacklebolta, który był obecnym ministrem w Brytyjskim Ministerstwie Magii; spotkali się na lunchu w restauracji Isaac's. Kilka miesięcy wcześniej Hermiona pomagała mugolskiej rodzinie, zaprzyjaźnionej z mężczyzną. Dokładnie piętnastoletniej Katie, która mogła stanąć przed sądem. Aresztowano ją wraz z paroma innymi nastolatkami za zorganizowaną kradzież sklepową w Penney's, gdzie ciuchy były tak tanie, że praktycznie i tak rozdawano je za darmo. Kingsley od jakiegoś czasu myślał nad współpracą z Amerykańskim Ministerstwem, więc Hermiona podpowiedziała mu, że Draco świetnie się do tego nada.
Teraz Draco będzie mógł zostać w Londynie i za przyzwoite pieniądze wykonywać pracę, w której był naprawdę świetny, Hermiona zaś będzie mogła zostać w gmachu przy Anglesea Street. Była tak szczęśliwa, że chętnie napiłaby się czegoś mocniejszego zamiast letniej kawy z Costa Coffee.
- Proszę pani?- odezwał się po dłuższej chwili detektyw Watson.
- Wybacz, Patricku, o co chodzi?
- Pani się uśmiecha.
- Tak, detektywie, uśmiecham się. Czy to zbrodnia?
-Nie, pani nadkomisarz. Przyszedłem powiedzieć, że przesłuchaliśmy sąsiadów panny Nolan, oraz personel kawiarni naprzeciwko. Jeden z pracujących tam chłopaków powiedział, że kiedy w piątek rano odbierał zamówienie na tarasie, Nolan jeszcze żyła. Był z nią pewien młody mężczyzna w dobrze skrojonym, za pewnie drogim garniturze. Wymienili się spojrzeniami. Chłopak z kawiarni i towarzysz zamordowanej. Widać było, że para była ze sobą w zażytych relacjach.
- Czyli mamy potencjalnego sprawcę. Czy ten chłopak pamięta, o której to było godzinie?
- Mówi, że około południa. Właśnie próbował poderwać klientkę. Stwierdził też, że jego uwagę przykuła ta czarnoskóra kobieta.
- To nic nadzwyczajnego na Charing Cross. Jeśli tam trochę postoisz, przedefiluje ci przed oczami pół Afryki. Anglia to zbiorowisko najróżniejszych narodowości, nie tylko czarnych.
- Zwrócił uwagę na jej ubiór- ciągnął detektyw Watson. - Afrykanki zwykle chodzą czymś owinięte, nazywają to okrycie abayas, a oprócz tego noszą chusty. Nie jestem rasistą ani nic z tych rzeczy, ale większość z nich ma tyłki wielkości lochy prośnej, a kroczą powoli i w taki sposób, jakby to one tu rządziły.
-Patricku- upomniała go Hermiona.- Nie musisz opisywać mi ofiary, znałam ją doskonale. Bardziej interesuje mnie mężczyzna.
- Mężczyzna, który z nią był, mógł mieć około metr osiemdziesiąt wzrostu. Jego dłonie były trupio blade, a twarz ukrywała się pod melonikiem.
- Tak, rozumiem. Czy zobaczył, dokąd tych dwoje się udało?
- Wyszedł na ulicę, żeby jeszcze raz na nią popatrzeć, ale znikła. Albo bardzo szybko chodziła, bo ulica biegnie tam pod górę, albo weszła do swojego domu, co wydaje się wręcz oczywiste.
- Z mężczyzną?
- Tak, z mężczyzną.
- Znajdźcie go. Wydaje mi się trafnym śladem. Wiesz chociażby jak miał na imię?
- Postaram się to ustalić jak najszybciej.
Hermiona usiadła. Blade słońce, które na chwilę wychyliło się zza chmur, znów zostało przez nie pochłonięte i w gabinecie zrobiło się ponuro. Kilka kropel deszczu rozprysło się na szybie.
***
Kiedy skręcała na podjazd swojego parterowego domku w Bromley, już nie padało. Niebo się przetarło i księżyc odbijał się niczym połówka pękniętego talerza w trzystumetrowym pasie wody oddzielającym Bromley od Romford na przeciwnym brzegu. Wiał lekki, wyjątkowo ciepły wiaterek, który był prawie jak powiew ludzkiego oddechu. Przeszła przez drewniane ogrodzenie, sprawdzając po drodze, czy w jej skrzynce aby na pewno nie zalegają nieprzejrzane rachunki. Skrzynka była pełna ulotek najróżniejszych miejsc w Wielkiej Brytanii; począwszy od restauracji Côte Brasserie, a skończywszy na promocjach gabinetów kosmetycznych oferujących zabieg powiększenia piersi. Pozostając z myślą, że już wkrótce uprzątnie bałagan na posesji ruszyła ku drzwiom.
Drzwi się otworzyły i ukazał się w nich Draco w chmurze żrącego dymu niczym zły duch wkraczający na scenę w amatorskim spektaklu teatralnym.
-O, Hermiono! Zdawało mi się, że słyszałem twój samochód.
- Matko święta, co tu się wyprawia?- zapytała, odgarniając dłonią dym.- Chyba nie podpaliłeś domu?
- A, to. Nie, nie, wszystko w porządku, tylko woda z ziemniaków się wygotowała. Otworzyłem wszystkie okna w kuchni. No wchodź.
Barney, jej seter irlandzki, przydreptał z salonu, by przywitać panią.
- Nie skacz, Barney- powiedziała.- Jestem ciut za bardzo zmęczona na takie rozkosze.
- Ciężki dzień, co?- Draco pocałował ją i pomógł zdjąć bladoróżową kurtkę przeciwdeszczową.
- O tak. Wolałabym jednak porozmawiać o tym, co ty robiłeś.
- No, rzuć z siebie ten ciężar, a ja naleję ci drinka. Kupiłem szampana, jest co uczcić.
- Najpierw napiję się wódki, jeśli można. O jezu, ile tych ziemniaków spaliłeś?
- Chyba większość udało się uratować. Całkiem o nich zapomniałem, znasz mnie. Mogę myśleć tylko o jednym i przeważnie to jesteś ty.
- Przestań, ty lizusie.- Uśmiechnęła się, objęła go w pasie i uniosła głowę tak,by mógł ją pocałować.
Zakochała się w nim, i to mocno. Był wysoki, jego jasnoniebieskie oczy przy pewnym rodzaju oświetlenia nabierały koloru błękitu Turnbulla, jednak w dziennym świetle były modrynowe. Według niej był przystojny jak grecki bóg, i nie przeszkadzało jej nawet to, że czasem jest aż zbyt arogancki. Przekonała się także, ile ma w sobie determinacji. Omal nie nakłonił jej, by odeszła ze służby.
Całowała go raz po raz. Jakże uwodzicielsko wyglądał w wyprasowanej białej koszuli. Pachniał wodą kolońską, tą samą, którą używa już od kilku lat. Wyczuła jednak także woń spalonych ziemniaków.
- Hej, pytałem, czy jesteś głodna- powiedział, gdy wciąż go całowała.
-Jestem zakochana. I tak się cieszę, że zdobyłeś tę posadę.
- O, ja też. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, mogę zarobić pięćdziesiąt razy więcej niż w Stanach. Minister, Kingsley Shacklebolt, bardzo wysoko cię ceni. Wychwalał cię pod niebiosa.
- Wyświadczyłam mu kiedyś przysługę- odparła i od razu tego pożałowała. Złożyła jeszcze jeden pocałunek na ustach Draco, a potem podeszła do stolika i nalała sobie podwójną porcję smirnoffa black label. Wzięła duży łyk, zakaszlała i na chwilę ją zatkało.
Zatrzymał się w drzwiach.
-Wszystko w porządku? Nie udławisz mi się na chwilę przed tym, jak podam ci odświętną kolację?
Pokręciła głową i uniosła szklankę na znak, że nic się nie stało, że musi tylko odzyskać oddech.
Wtedy padło pytanie:
- Jaką przysługę mu wyświadczyłaś?
- Och, to by drobiazg. Córka jego dobrych znajomych wpakowała się w tarapaty, a ja przemówiłam jej dobrze do słuchu. Ale nie chodzi o to, dziś dali mi nową sprawę, bardzo trudną.
- Jaką?
- Morderstwo afrykanki. Na razie nic nie wiemy, czekamy na sekcje zwłok. Jedynym śladem jest mężczyzna, który był z nią widziany w dzień śmierci.
- Wiesz kim była ta kobieta?
- Nolan, Grace Nolan.- Draco wzdrygnął się na dźwięk jej nazwiska, nie uszło to uwadze dziewczyny.
- Znałeś ją?
-Nie, znaczy kojarzyłem. Była współpracownicą Blaise. Spotkaliśmy się może raz, może dwa podczas bankietu.
- Mhm- mruknęła i znów upiła łyka.
Draco otworzył piekarnik i spojrzał na wzdętą tartę postawioną na środkowej półce; nadzienie wypadło z niej na folię. Spojrzał na zegarek:
- Półtorej godziny, chyba jest już dobry. Może usiądziemy i zjemy?
-Sam upiekłeś?
- Nie dziw się tak. Kiedyś umiałem przyrządzać nie tylko fasolę z puszki i tosty. Stale powtarzasz, że tęsknisz za tarką z szynką i porem, którą podawali u Henchy'ego, więc ją zrobiłem.
-Aż nie wiem, co powiedzieć.
Zobaczyła nakryty stół ze sztućcami i serwetkami; stały na nim także kieliszki do szampana i nowa czerwona świeczka w świeczniku w kwiatowe wzór.
- Nie musiałeś tego wszystkiego robić. Cieszę się, że zostajesz, to wszystko.
Włożył rękawice i wyciągnął zapiekankę z piekarnika.
-Spójrz na to dzieło sztuki kulinarnej! Tylko podgrzeję kapustę. Gdzie trzymasz zapałki?
Hermiona poszła do salonu i wyjęła zapalniczkę z torebki.
Kiedy zapaliła świece, Draco zapytał:
- A tak dla podsumowania naszej rozmowy, przypuśćmy, że nie udałoby ci się załatwić mi pracy. Pojechałabyś ze mną do San Francisco?
Pokręciła głową.
-Draco, kochanie, przecież załatwiłam ci tę pracę. A właściwie sam ją zdobyłeś. Gdyby nie chcieli cię tam, toby cię nie przyjęli. I nie jest to robota na niby.
-Tak...masz rację. Nie powinienem być niewdzięcznikiem. Jestem wdzięczny. Kocham cię, Hermiono, wiesz o tym. I dajmy już temu spokój.
Wyją z piekarnika podgrzane półmiski i ukroił dwa pokaźne kawały tarty. Następnie odcedził kapustę i ziemniaki, które zdołał ocalić przed spaleniem i starannie ułożył je obok porcji zapiekanki. Hermiona usiadła, a Draco wyjął z lodówki butelkę szampana Lanson. Odkorkował ją, nalał trunek do kieliszków i uniósł swój do toastu.
- Za nas, Hermiono. Kocham cię i dziękuję ci za to, że możemy ze sobą zostać. Naprawdę tak myślę.
Stuknęła kieliszkiem w jego kieliszek i upiła łyk.
- A teraz wsuwaj, skarbie- rzekł Draco.- Wierz mi, kiedy tego spróbujesz, nigdy więcej nie będziesz wzdychała za zapiekanką od Henchy'ego.
Wzięła do ręki widelec. Tarta pachniała mocno szynką, selerem i porem. Wsunęła do ust trochę tarty i zaczęła gryźć.
***
Tej nocy się nie kochali, ale przed zaśnięciem leżeli mocno spleceni w uścisku, a Draco długo głaskał ją po kasztanowych włosach. Nad ranem obudził ją dźwięk dzwonka, i głośne pukanie w drzwi. Wyślizgnęła się z jego mocnych ramion i ruszyła ku drzwiom, jeszcze raz spojrzała przez ramię na śpiącego chłopaka i westchnęła cicho. Był tak oszałamiająco przystojny, nawet gdy spał, a może zwłaszcza wtedy. Gdy dotarła pod wejście, pukanie zaczęło przybierać na sile, więc szybko otworzyła drzwi i nie zwracając uwagi, kto znajduję się przed nią szepnęła:
- Nie tak głośno, Draco jeszcze śpi.
Podniosła głowę i zauważyła, że przed jej domem stoi funkcjonariusz policji, z którym współpracuję oraz Patrick- jej przełożony. Zdziwiona ich nagłą wizytą, o tak wczesnej porze, chciała się odezwać i wyjaśnić to najście, jednak nim zdążyła coś powiedzieć odezwał się Patrick.
- Przepraszam cię, Hermiono, że nachodzimy cię o tak wczesnej porze, jednak mamy ważne informacje.
- Czy jest z panią Draco Malfoy?- zapytał mężczyzna obok.
- Tak, ale czy coś się stało?
- Możemy wejść?
- Tak, tak.
Hermiona odsunęła się na bok, by wpuścić gości. Była zdziwiona ich wizytą oraz pytaniem o jej partnera.
- Jest mi naprawdę trudno o tym mówić- rzekł Patrick.- Mężczyzna z kawiarni rozpoznał potencjalnego sprawę morderstwa. Wiesz, tego mężczyznę, który był widziany z ofiarą.
- Nadal nie rozumiem- mruknęła, gdy znaleźli się w salonie. Podeszła do rozłożonej kanapy i zaczęła delikatnie szarpać za bark narzeczonego.
- Draco, obudź się- szepnęła.- Draco!
Mężczyzna ziewnął przeciągle i otworzył zaspane oczy. Chciał ją pocałować, lecz ta odsunęła się nieznacznie i przekręciła głowę w stronę dwóch mężczyzn znajdujących się w jej mieszkaniu.
- Mamy gości. Funkcjonariusz Lewis cię szuka.
Chłopak natychmiastowo wyprostował się i wstał z kanapy, po czym w ekspresowym tempie założył na siebie koszulkę, przewieszoną przez oparcie krzesła w jadalni. Hermiona wciąż w szoku, nie wiedziała co się tak właściwie wyprawia.
-Czy ktoś może mi wyjaśnić co tu się dzieje?
-Pan Malfoy musi iść z nami- oznajmił John.- Patrick ci wszystko wyjaśni. Naprawdę bardzo mi przykro.
-Czy mi także nie należą się wyjaśnienia? Ludzie, jest przed ósmą rano.
Cała czwórka stała w salonie i przyglądała się sobie wzajemnie.
- Wszystkiego dowiesz się na komisariacie, a teraz proszę za mną.
- Nigdzie nie idę- rzekł stanowczo i nie ruszył się z miejsca.
- Jeśli tak...Panie Malfoy, jest pan oskarżony o zabójstwo panny Grace Nolan.
***
Po wyjściu detektywa Watsona Hermiona zdjęła wieczko z kubka kawy i otworzyła szarą kopertę, która przed nią leżała. Była w niej lista wszystkich zarzutów wysuniętych wobec jej partnera- Draco Malfoya w związku ze zabójstwem Grace Nolan, a także z powiązaniami finansowymi co najmniej z siedmioma burdelami i trzema tak zwanymi salonami masażu oraz klubami fitness, między innymi niesławnym Nightingale Club przy Grafton Street.
Hermiona przepłakała ostatnie trzy noce, nie mogąc dojść do siebie. Patrick próbował ją uspokoić i wyjaśnić, że oskarżenia przeciw Draconowi są bardzo poważne i właściwie sprawa jest już przesądzona. Wszystkie dowody, które udało mu się zebrać dotyczyły jego łajdackich interesów, o których ta nie miała pojęcia. Przez długie lata ich związku, tak naprawdę nigdy nie poznała człowieka, z którym żyła. Był podstępnym manipulantem i graczem. Podczas rozmów wyszło na jaw, że nie tylko zamordował Nolan, ale także brutalnie zgwałcił i naszprycował narkotykami. Dowodem kulminacyjnym w tej sprawie, było jego nasienie, znalezione w przełyku ofiary.
Dziewczyna nadal pamięta, gdy Patrick przekazywał jej tę informację. Wybiegła wtedy z gabinetu, by zwrócić całą zawartość swego żołądka w pobliskiej toalecie. Wtedy płakała, chciała mu pomóc, gdyż nie mogła uwierzyć w jego winę. Po dłuższych rozmyśleniach w końcu zrozumiała, że ten człowiek nigdy tak naprawdę jej nie kochał. Jej celem było, by mężczyzna zapłacił za krzywdę jaką jej wyrządził. Będzie zdychał w murach Londyńskiego więzienia i już nigdy nie skrzywdzi żadnej kobiety.
Postanowiła przyjąć to śledztwo i wraz z Patrickiem doprowadzić je do końca, wykorzystując wszelkie środki, by wygrać.
Draco oświadczył, że nie zrobił niczego, co byłoby niezgodne z prawem lub moralnie naganne. Twierdził, że pozwala dziewczynom reklamować się na swojej stronie i pilnuje, by wszystko było zgodne z prawem. Jeśli chodzi o morderstwo Grace powiedział, że Nolan była jego kochanką, z którą wiązał dalszą przyszłość. Obiecywał jej, że związek z Hermioną jest tylko przykrywką i celem do wymarzonego awansu. Podczas jednego z przesłuchań płakał, że tęskni za nią i chcę, by człowiek, który dopuścił się tej zbrodni został ukarany, a jeśli nie, on sam wymierzy sprawiedliwość.
Obłudny, kłamliwy śmieć przeszło przez myśl kobiecie. Jak ona mogła się w nim zakochać?
Doczytała do końca zawartość teczki i wyprostowała się na krześle. Wysunięcia zarzutów wobec Dracona domagał się komendant Lewis. Był to człowiek żarliwie religijny i głęboko pogardzał Malfoyem; jego lekceważenie dla ustaw regulujących działalność burdeli uważał niemal za osobistą obrazę. Za jego zgodną Hermiona uruchomiła operację międzywydziałową, której celem było dogrzebanie się do twardszych dowodów świadczących o tym, że Draco łamie prawo. Sprawa Nolan miała odbyć się już za kilka dni, w tym czasie Draco siedział już w więzieniu czekając na ostateczny proces. W tym czasie musieli znaleźć dowody przeciwko Nightingale Club.
Podeszła z kawą do okna i długo przez nie wyglądała. Deszcz lał prawie obłąkańczo, jakby Bóg usiłował zmyć wodą wszystkie grzechy miasta. Hermiona wciąż czuła wewnętrzną pustkę, nie mogła się pogodzić ze stratą Dracona. Niemal żałowała, że nie zostawiła Londynu i nie wyjechała z nim do San Francisco, może wtedy nie stałby się tym człowiekiem, którym był teraz?
***
Dochodziła dziesiąta wieczorem, kiedy w końcu dotarła do domu. Deszcz nie padał, ale było mgliście i uliczne latarnie otoczyły świetliste aureole podobne do dmuchawców.
Kiedy otworzyła drzwi, Barney podszedł, by przywitać panią, ale Draco nie wyszedł. Dopiero wtedy na nowo zdała sobie sprawę, że nie ma już go z nią i nawet jeśli zostanie uniewinniony, ona nigdy nie będzie chciała, by wrócił.
Doszła do salonu i spojrzała przelotnie na kanapę, na której jeszcze tydzień wcześniej zastałaby jego wyczekujące spojrzenie. Obok kanapy na stoliku leżała gruba teczka w ceglastym kolorze i do połowy opróżniona szklanka whisky. Nie zdążyła wysprzątać pomieszczenia za dnia, i teraz także nie miała na to ochoty.
Hermiona weszła do pokoju, który wciąż nazywała dziecinnym, zdjęła pas i zamknęła pistolet w górnej szufladzie komody. Przeszło jej przez myśl, że gdyby był tu Draco, dostałby z kulki prosto w serce. Potem rozebrała się w głównej sypialni i poszła do łazienki. Kiedy wyszła stamtąd owinięta w różowy szlafrok, Barney czekał na nią, siedząc na brzegu sofy.
-Tęsknisz za nim, prawda?
Ruszyła w jego kierunku, po czym usadowiła się na kanapie. Chwyciła do rąk teczkę z dokumentami i otworzyła na pierwszej stronie. Na stercie papierów sądowniczych znajdowała się mała, pół-żółkła koperta, jakby rzucona tam przypadkiem, nie pasująca do reszty, śnieżnobiałych dokumentacji. Niczym zwierzyna, polująca i niecierpliwa, rozszarpała sklejoną krawędź i wyciągnęła spod niej liścik.
Witaj, Hermiono. Wiem, że ci ciężko, ale musisz zobaczyć to nagranie. To bardzo rozświetli ci spojrzenie na tę sprawę. Przed rozpoczęciem odtwarzania, przeczytaj także ten krótki raport kryminalistyczny, który pozwoliłem sobie dołączyć. Patrick.
Kluczem całego postępowanie jest znalezienie właściwego podejścia do przesłuchiwanego, znaleźć punkt zaczepienia, którym prowadzone będzie całe śledztwo.
Dlatego też przesłuchujący musi dostosować metody do wielu czynników, m. innymi:
Inteligencji podejrzanego.
Typu osobowości. Osobowość psychologia określa jako zespól właściwych jednostce indywidualnych cech i sposobów zachowań. Do badania rodzaju osobowości służą specjalne testy , z których najpopularniejsze to MMPI- testy te mają za zadnie sprawdzić, czy oskarożony ma skłonności psychopatyczne.
Okoliczności w jakich został ujęty.
Rodzaju popełnionego czynu.
Roli podejrzanego w badanym znaczeniu.
Podczas przesłuchania trzeba umożliwić podejrzanemu swobodę wypowiedzi oraz nie wolno zadawać pytań sugerujących odpowiedź, wykonywać narkoanalizy lub hipnozy, grozić i straszyć, zmuszać do odpowiedzi. Nie wolno również kontrolować jakimkolwiek oprzyrządowaniem reakcji fizjologicznych przesłuchiwanego. Można je za to obserwować i doświadczony śledczy potrafi wyciągnąć odpowiednie wnioski z mimiki twarzy, tembru głosu czy drżenia rąk.
W trakcie rozmów konieczne jest uzyskanie jak najwięcej informacji o ewentualnych współsprawcach, motywach i okolicznościach czynu, dowodach. Bardzo istotne podczas przesłuchania jest przewidzenie motywacji osoby przesłuchiwanej.
Spod kartki wyciągnęła płytę CD, na której czarnym markerem wypisane było jej imię i nazwisko. Na trzęsących się nogach podeszła do odtwarzacza Blu-Ray. Strzepnęła zalegający kurz, włożyła płytę i odtworzyła nagranie.
"12.lipca.2006 godzina 14:01
Sala przesłuchań. Wydział Zabójstw New Scotland Yard,8-10 Broadway,London, Wielka Brytania."
Przesłuchanie Dracona Malfoy'a w sprawie zabójstwa Grace Nolan."
Na czarnym ekranie telewizora co chwile pojawiały się ciągi słów, przedstawiające w prosty sposób ogólny zarys prowadzonego śledztwa. Hermionę strasznie zaniepokoił ten widok.
Ekran wydawał jej się mrugać złowrogo, i choć zdawała sobie sprawę, że zakłócenia te nie są niczym wyjątkowym, sam ten obraz i dźwięk wywoływał ciarki na jej plecach.
Telewizor nagle jakby zgasł. Czarna głębia pulpitu zaczęła mrugać i zmieniać kształty, na koniec formując się w rozmazany obraz kamery posterunkowej.
Draco siedział niewzruszony. Lewą dłoń oparł o kant stołu, wybijając palcami strasznie denerwujący dźwięk. Zmęczony wzrok mężczyzny uciekał między jednym przedstawicielem policji krajowej, a drugim.
- Nie przywitacie się? Nie zapytacie jak minęła mi pierwsza noc w wilgotnej i niewygodnej celi? Biorąc pod uwagę moją pozycję, wydawać by się mogło, że potrzeba mi czegoś lepszego.
-Panie Malfoy, to taktyka. Chcą cię wybadać- mruknął obrońca mężczyzny, pochylając się w jego stronę. - Czekają, aż zaczniesz mówić. Wiedzą, że masz coś do powiedzenia, gdy to powiesz nawiążesz kontakt wzrokowy, z tym któremu zaufasz. Na tej podstawie odegrają określone role.
- Powiedzcie, że on pieprzy?
Mężczyzna zaśmiał się, choć jasne było, że tym gestem chcę ukryć stres, który szybko zawładnął jego ciałem. Starał się nie zerkać na żadną z osób, znajdujących się w pomieszczeniu- myśląc, że nawet najmniejszy błąd, który popełni- zmarszczy brwi, przełknie ślinę, czy po prostu zapatrzy się na atrakcyjną kobietę, która go przesłuchuje doprowadzi go do porażki.
-Tak, pieprzy. Ale mądrze.
Jej głos wyrwał go z zadumy. Spojrzał na nią, a widząc uśmiechającą się kobietę, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że właśnie zrobił coś nieodpowiedniego.
- Zaufał kobiecie, jestem zszokowany.
- Nie musisz, Albercie. Chyba nie znasz mnie zbyt dobrze.
- Wgląd w akta sprawy, uświadczył mnie w przekonaniu, że nie potrafisz się od nich odpędzić.
- Twoje zdziwienie jest więc nie adekwatne.
-Dłuższe przysłuchiwanie się waszej rozmowie, mogłoby być naprawdę interesujące, jednak muszę państwu przerwać i wrócić do celu przesłuchania- rzekł mężczyzna, który siedział naprzeciw Dracona, na lewo od blondwłosej kobiety.
-Wszystkie dowody świadczą przeciwko tobie. Na twoim miejscu już dawno porzuciłbym ten cwany uśmieszek, i naprawdę skupił się na bronieniu swojego tyłka.
- Jakie dowody? Proszę was. Chęć udowodnienia mi winy, za wszelką cenę jest nad wyraz żałosna. Fakt, że znałem się z zamordowaną nie jest wystarczającym dowodem. Gdyby tak było, już dawno musielibyście zatrzymać połowę Wielkiej Brytanii.
Draco rozejrzał się po pokoiku z ciemnym sufitem i westchnął cicho. Myślał o tym, by jak najszybciej zakończyć tę durną wymianę zdań. Był pewien, że jako osoba posiadająca jeden z największych majątków brytyjskiego hrabstwa, jest w stanie bezproblemowo wyplątać się z nieprzyjemnej dla niego sytuacji.
- Ale sekretem nie jest, że byłeś w zażyłych relacjach z Grace Nolan.
- Spotykaliśmy się, ale nie było to nic zobowiązującego.
- Była twoją kochanką?
- Jest pani bardzo bezpośrednia. Nie nazwałbym jej kochanką, była kimś wyjątkowym w moim życiu- przyznał.
Kobieta odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się cicho, wydobywając perlistą barwę głosu, która przez większość czasu ukrywana była pod warstwą zimnej i opanowanej kobiecej gracji.
- Czy Hermiona Granger wiedziała o twoim podwójnym życiu?
- Skądże znów. Gdyby wiedziała już dawno by mnie zostawiła. Czy pani zostałaby z osobą, która nie jest wobec pani szczera?
- Po co więc ten cały cyrk?
- To nie ma już związku z sprawą- warknął wyprowadzony z równowagi.
- Oni nie są twoimi przyjaciółmi. Wszystko co powiesz wykorzystają przeciwko tobie. Przekręcą twoje słowa i stworzą narracje, która nie ma związku z prawdą. Jako twój prawnik radzę ci milczeć.
Draco przez dłuższą chwilę przyglądał się blondwłosej kobiecie. Jej zaciśnięte zęby, ukazujące jeszcze bardziej wyrazistą żuchwę, szeroko otwarte oczy i ściągnięte brwi utwierdzały go w przekonaniu, że idealnie sprawdza się w swojej roli.
- Nie zabiłem jej.
Jego głos rozbrzmiewał tak pewnie, że gdyby tylko zdobył się na odrobinę skruchy i lepszy dobór słów, dalsze zeznania nie byłyby konieczne.
- Skoro nie skorzystasz z moich rad, powinienem wyjść.
- Jak chcesz.
Albert Jones wstał z wcześniej zajmowanego miejsca, skinął głową w stronę funkcjonariuszy i ruszył ku drzwiom wyjściowym, nie chcąc dłużej przyglądać się pogrążającemu się klientowi. Jego rolą jako obrońcy prawnego było za wszelką cenę doprowadzić do jak najlepszego rozwiązania sprawy- co nie było rzeczą prostą, biorąc pod uwagę zaangażowanie Dracona. A raczej jego całkowity brak. Jego klient był zbyt pewny siebie, i za żadne skarby świata nie chciał przyjąć do wiadomości w jak fatalnym położeniu się znajduję.
- Niech pan poczeka, wyjdę z panem, mam jeszcze parę pytań. Resztę przesłuchania przeprowadzi Panna Dottie.
- Dottie? Co to za dziwne imię?- mruknął Draco wyrwany z zadumy.
- Irlandzkie.
Draco uśmiechnął się tylko i poczekał, aż dwaj mężczyźni opuszczą pomieszczenie.
- Wiedziałeś, że Grace spotykała się z kimś jeszcze?
- Co proszę?- rzekł zmieszany.
- Nic nie wiedziałeś? Chyba nie byłeś dla niej nikim wyjątkowym. Ale czego od niej oczekiwałeś? Że będzie ci wierna wiedząc, że nie jest tą jedyną?
Dottie Shoplaw była idealną osobą na zajmowane przez nią stanowisko. Przyćmiła mężczyźnie umysł na racjonalne myślenie, wyprowadzając go z równowagi, tym samym zdobywając znaczącą przewagę nad jego kolejnymi ruchami. Całe przesłuchanie czekała na ten moment, który właśnie nastąpił. Draco wyrwany ze stworzonej wokół siebie bezpiecznej strefy, zapomniał o najważniejszej zasadzie, chroniącej jego dalsze losy. Zdenerwowany i ośmieszony, czując się zdradzony nie tylko fizycznie co psychicznie sięgnął po szklankę wody i upił z niej dużego łyka.
- Sądziłam, że zdobycie twojego DNA będzie o wiele trudniejsze- rzekła, po czym ostrożnie chwytając szklankę wyszła z pomieszczenia zostawiając oniemiałego Dracona wokół własnych myśli.
W tym momencie obraz rozbryzł się, znów pozostawiając po sobie tylko czarne migoczące plamy i dziwny dźwięk -jakby nienastawione radio samochodowe, próbujące złapać sygnał odbiorczy.
Hermiona siedziała skulona, dłońmi rozcierając łzy spływające z jej bursztynowych oczu. Nigdy nie powinna tak emocjonalnie podchodzić do śledztwa. Jej długi staż uświadczył ją w przekonaniu, że ludzie są oskarżani o najróżniejsze zbrodnie, a ta, z którą teraz się zmierza jest niczym w porównaniu do makabrycznych morderstw ostatnich lat. A jednak świadomość, że jej dotychczasowe życie było czystą fikcją i nic nie znaczącym epizodem, nie pozwalały jej na racjonalny wgląd w przeprowadzaną sprawę.
Osoba, z którą wiązała dalszą przyszłość okazała się niesamowitym aktorem, grającą przedstawienie w jej życiu- chwilowe i nic nie znaczące chwilę, które szybko uleciały zostawiając po sobie tylko ból i pustkę.
Osoba, z którą wiązała dalszą przyszłość okazała się niesamowitym aktorem, grającą przedstawienie w jej życiu- chwilowe i nic nie znaczące chwilę, które szybko uleciały zostawiając po sobie tylko ból i pustkę.
***
Sześć dni później ulewny deszcz wrócił do Londynu. To byłaby idealna pogoda, by w spokoju usiąść w "L'Atelier De Joel Robuchon'' i rozkoszować się najznakomitszą francuską kuchnią, pozostawiając przy wyjściu połowę swojej miesięcznej pensji. Zamiast tego Hermiona obserwowała krople deszczu, które z mocą rozwścieczonego byka rozbryzgiwały się o szyby Sądu Najwyższego. Całe piętro, na którym- na swoje nieszczęście- musiała poczekać na rozpoczęcie się rozprawy, obstawione było przez reporterów i dziennikarz. Jej były narzeczony nawet w takiej sytuacji nie mógłby się obejść bez rozgłosu mediów i telewizji.
Starała się ze wszystkich sił jak najlepiej przygotować do spotkania z nim- po tylu tygodniach nieprzespanych nocy i tysiąca mokrych chusteczek wiedziała, że nie będzie to miłe doświadczenie.
Sześć dni później ulewny deszcz wrócił do Londynu. To byłaby idealna pogoda, by w spokoju usiąść w "L'Atelier De Joel Robuchon'' i rozkoszować się najznakomitszą francuską kuchnią, pozostawiając przy wyjściu połowę swojej miesięcznej pensji. Zamiast tego Hermiona obserwowała krople deszczu, które z mocą rozwścieczonego byka rozbryzgiwały się o szyby Sądu Najwyższego. Całe piętro, na którym- na swoje nieszczęście- musiała poczekać na rozpoczęcie się rozprawy, obstawione było przez reporterów i dziennikarz. Jej były narzeczony nawet w takiej sytuacji nie mógłby się obejść bez rozgłosu mediów i telewizji.
Starała się ze wszystkich sił jak najlepiej przygotować do spotkania z nim- po tylu tygodniach nieprzespanych nocy i tysiąca mokrych chusteczek wiedziała, że nie będzie to miłe doświadczenie.
Siedzący obok niej tęgi, siwiejący mężczyzna, wstał nagle jakby oparzony prądem i zaczął zmierzać w stronę rozemocjonowanego tłumu. Przeciskał się przez reporterów, których flesze rozbłysły i zaczęły atakować przybyłego gościa. Następnie wśród powstałego tłumu wyłoniła się jego sylwetka. Zawsze nienagannie ubrany, w szarym aksamitnym garniturze w jej stronę zmierzał Draco Malfoy. Przez chwilę zatrzymał na niej wzrok. Modrynowe oczy mężczyzny zaświeciły się niebezpiecznie . Mimo stworzonej wcześniej bariery, ukazywały skrywane emocje. Hermiona potrafiła wyczytać w nich tylko pogardę i niechęć- i zaczęła zastanawiać się czy zawsze spoglądał na nią w ten upokarzający sposób. Jego wzrok palił jej skórę, prześwietlał ją całą, a ona stała sparaliżowana i jedyne na co mogła się zdać w tym momencie, to jego paraliżujące spojrzenia.
Wkroczyła do sali zaraz za nim, ale nie zamierzała zamieniać z nim ani jednego słowa. Nie potrafiłaby rozmawiać z mężczyzną, który stworzył cały jej wyidealizowany świat, a później doszczętnie go zniszczył. Obiecała sobie, że ta rozprawa będzie ostatnią rzeczą, która ich łączyła.
-------------------------------------------------------------------------------
Naprawdę długo mnie nie było, za co z miejsca przepraszam.Wydawać by się mogło, że wakacje i czas wolny, który zyskałam napędzą mnie do działania. A jednak wszystkie pomysły ugrzęzły w mojej głowie i nie pozwoliły przelać się na papier.
Z upublicznieniem tej miniaturki zbierałam się już od jakiegoś czasu. Nie jest to projekt skończony. Z początku nie chciałam dzielić się czymś, co nie jest zakończone. Jednak nie zdobywałam się na pisanie kolejnych rozdziałów, a zakończenie tej pracy także nie należy do najłatwiejszych.
Dzielę się tym co mam i mam cichą nadzieję, że właśnie teraz praca ruszy z miejsca i już niedługo poznacie zakończenie tej historii.
Chcę też podkreślić, że to moja pierwsza poważna miniaturka Dramione. W tym tekście chciałam spróbować czegoś nowego, co oderwie mnie od rutyny.
(Jeśli wyczuwasz w tekście dużą inspirację serialem z 2014 roku, masz całkowitą rację. Gratuluję spostrzegawczości.)
*tekst nie jest zbetowany*
CDN
-------------------------------------------------------------------------------
Naprawdę długo mnie nie było, za co z miejsca przepraszam.Wydawać by się mogło, że wakacje i czas wolny, który zyskałam napędzą mnie do działania. A jednak wszystkie pomysły ugrzęzły w mojej głowie i nie pozwoliły przelać się na papier.
Z upublicznieniem tej miniaturki zbierałam się już od jakiegoś czasu. Nie jest to projekt skończony. Z początku nie chciałam dzielić się czymś, co nie jest zakończone. Jednak nie zdobywałam się na pisanie kolejnych rozdziałów, a zakończenie tej pracy także nie należy do najłatwiejszych.
Dzielę się tym co mam i mam cichą nadzieję, że właśnie teraz praca ruszy z miejsca i już niedługo poznacie zakończenie tej historii.
Chcę też podkreślić, że to moja pierwsza poważna miniaturka Dramione. W tym tekście chciałam spróbować czegoś nowego, co oderwie mnie od rutyny.
(Jeśli wyczuwasz w tekście dużą inspirację serialem z 2014 roku, masz całkowitą rację. Gratuluję spostrzegawczości.)
*tekst nie jest zbetowany*
Ah ta Hermiona, Draco zawsze potrafi ja skrzywdzic! Super miniaturka, fajnie sie czytalo, czekam na kolejna czesc. :)
OdpowiedzUsuńW miedzyczasie zapraszam Cie do mnie, moze przypadnie Ci do gustu moje opowiadanie :)
Dramione-karmelove.blogspot.com
Wiem, że zapewne spodziewałaś się tutaj mojej opinii na temat tekstu... Ale jestem tutaj, by powiedzieć, że znajdziesz ją pod drugą częścią. Twoje teksty są wspaniałe, a najlepiej się je czyta ciągiem. Dlatego zamiast dawkować przyjemność, dowalę sobie jej podwójną pulę... A co! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie masz mi za złe tego egoistycznego zachowania :)
Pozdrawiam,
Feltson