Rozdział dziewiąty - Tajemnice



Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć jest oczarowanie tajemnicą.
Jest to uczucie, które stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki.
Ten, kto go nie zna i nie potrafi się dziwić, nie potrafi doznawać zachwytu,
jest martwy, niczym zdmuchnięta świeczka.




   Bez­senność nakłania do spogląda­nia w ciem­ność. W ciem­ności wi­dać i słychać naj­więcej, bo mi­mo ciszy zewnętrznej głośne dys­kusje toczą ro­zum i serce. Tłukły się w jej głowie, trzeszczały i nie dawały spać. Robiły koziołki, przewroty...koziołki, przewroty, koziołki, przewroty, koziołki, przewroty.
    Ciśnienie wewnątrz czaszkowe z minuty na minutę rosło, nie dając zasnąć nieukojonym myślom. Leżała na łóżku, oczy miała przymknięte, lecz rozum był trzeźwy. Szarpała się, wierciła i rzucała w każdą możliwą stronę, wciąż coraz bliżej krawędzi.
    Tik...tak...tik...tak, coraz głośniejsze odgłosy zegara gruchotały w umyśle dziewczyny. Donośne, zwiększały swój rytm z każdą minutą. Nie dawały odpocząć, prosząc o chwilę rozmowy.
    W końcu się zdecydowała. Tiki odbijały się od jej czaszki i nie ulatywały - przeciwnie, zwiększyły na mocy i zaczęły warczeć, krzyczeć i kląć. Szybko się wyprostowała i zaczęła dyszeć. Pościel, jaką była przykryta znalazła się poza baldachimem łóżka w dormitorium dziewcząt. Była zdyszana i spocona, serce nadal nie mogło się opanować. Przeczesała ręką swe mokre włosy i zamrugała kilka razy. Na oślep zaczęła szukać swojej różdżki, a gdy chwyciła ją w drobne, blade dłonie szepnęła:
- Lumos - z magicznego patyka wydobyła się smuga jasnego światła, która oświetliła przestrzeń wokół niej. Jeszcze raz głęboko odetchnęła. Spuściła nogi i wstała. Starała się nie narobić hałasu. Krzyczała, lecz nawet ten przeraźliwy dźwięk, nie był w stanie zbudzić jej współlokatorek, które nadal smacznie spały - nie tak jak ona. Wyszła z dormitorium i zaczęła schodzić w stronę pokoju wspólnego. Będąc już w pomieszczeniu, podeszła do kominka i rozpaliła ogień, który już po chwili zaczął buchać, rozjaśnił pomieszczenie i dawał złudne poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Hermiona usiadła na dywanie i zaczęła przyglądać się płomieniom. Były magiczne, podobnie jak całe to miejsce. Często myślała jakby to było, gdyby nie była czarownicą. Gdyby była zwykłą mugolką, mieszkającą na uboczach Londynu. Nie wiedziałaby, co to magia, nie praktykowałaby, żyła w niewiedzy. Każdą taką myśl odrzucała i natychmiast pozbywała się jej z swego umysłu. Nie chciała, by to okazało się prawdą. Będąc czarownicą czuła się niezwykła. Nie obchodziły ją wredne komentarze, słyszane ze strony czystokrwistych uczniów. Była wyjątkowa, tylko to się liczyło. Była mądrą czarodziejką, która z dnia na dzień, była coraz bliżej odkrycia tej nieprawdopodobnej tajemnicy.
    Czy to możliwe? Czy to możliwe, że aż tylu szczegółów nie zauważyła?  Czy była aż tak zajęta obowiązkami szkolnymi, że nie dostrzegła zmiany w jego zachowaniu? W jego wyglądzie? Teraz, gdy zaczęła się nad tym zastanawiać, wszystko wydało jej się takie oczywiste. Blada twarz, zmęczone, zimne oczy, które straciły ten dziwny blask. Ciche zachowanie. Tak, był strasznie zamknięty w sobie. Nie dokuczał, nie wyzywał, odizolował się od reszty społeczeństwa. Tylko jak? Kto byłby takim potworem, by wyrządzić mu taką krzywdę?
    Odpowiedź była jasna, tylko jaki miały być w tym cel? Zniszczenie życia nastolatkowi, to chyba nie wszystko, na co stać Voldemorta.
    Musi mieć pewność. Musi się dowiedzieć prawdy.
    Kolejne pytania, kolejne nieodgadnięte zagadki - kto ma jej w tym pomóc? Jak ma dowieść swej racji? Jak mu pomóc?
    Na to nie ma ratunku.
    Zginie? Zatraci się w otchłani marzeń i pragnień, których nie będzie mógł poskromić? Będzie żył jako nędzny wyrzutek społeczeństwa? Draco Malfoy, czystokrwisty czarodziej, chluba rodziny Malfoy'ów, zostanie potraktowany jak najgorsze bydło. Oznaczone i wepchnięte do kosza, wraz z całą hańbą czarodziejskiej ludzkości. Jak on sobie z tym poradzi? Jak teraz wytrzymuje nałożoną na niego presję?
Były też plusy. Małe plusy, które dawały odczuć lekki uśmiech na twarzy Gryfonki. W końcu zrozumie swój błąd. Te zdarzenia powinny wywrzeć na nim emocje, jakich jeszcze nigdy nie odczuł.
W czym gorsza była zwykła szlama, w porównaniu do opuszczonego mężczyzny, który musi się borykać z nienawiścią otoczenia?
    W czym była gorsza od Dracona Malfoya?
    Ogień zaczął parzyć jej twarz, ręce. Ocieplił każdy skrawek ciała i snuł dalej, ogrzewając całe pomieszczenie. Wstała i z różdżką w ręku zaczęła ponownie skradać się do swego dormitorium. Pokój Wspólny był już oświetlony, nie tylko ciepłymi płomieniami kominka, ale także wschodzącym, jasnym słońcem, które zaczęło przedostawać się przez szpary w zasłonach.
Gdy znalazła się w pokoju dziewcząt, minęła jej ochota na sen. Jej umysł był orzeźwiony i pragnął wchłaniać nowe informację. Nim się obejrzała, nogi zaczęły prowadzić ją w stronę Wielkiej Sali. Automatycznie siadła i zabrała się za posiłek. Przeżuwała każdy kęs machinalnie, a czas ciągnął się i zatrzymywał w miejscu. Wzrokiem nadal poszukiwała jasnookiego ślizgona, którego nie było dziś na posiłku. Chciała z nim porozmawiać i wyjaśnić rzeczy, o których boją się mówić w samym środku dnia, gdy słońce świeci najmocniej, gdzie każde słowa są porywane na wietrze i zaczynają swą codzienną podróż.
    Zagadki to coś, co fascynowało Hermionę już od wczesnej młodości, a co nasiliło się podczas obecności w Hogwarcie. Dlaczego przepuścić by szansę na nową przygodę? Na coś, co nie zostało jeszcze przez nią w pełni zbadanie, a co może pomóc jej doskonalić swoje zdolności?
- Hermiona? - z zamyśleń wyrwał ją głos Harry'ego, który zamglony dochodził do jej podświadomości. Wyprostowała się i zaciekawionym wzrokiem spojrzała w twarz Gryfona.
- Siedzisz od pięciu minut z łyżką pełną owsianki w ręce - i rzeczywiście, jej dłoń spoczywała w powietrzu, w połowie drogi do ust, jednak zawartość łyżeczki nie wylądowała w jej przełyku. Otrząsnęła się i odstawiła miskę. Po chwili zaśmiała się lekko, urzeczywistniając sobie, jak komicznie musiała w tej chwili wyglądać.
- Dziękuję, Harry - kolejny uśmiech posłany w stronę chłopaka, który załapał z nią kontakt wzrokowy i zaczął się niespokojnie przyglądać.
- Co jest? Jesteś zmęczona i blada. Coś się stało?
    Co miała mu odpowiedzieć? Że nic nie jest dobrze? Że ma podejrzenia, które chce sprawdzić? Że Draco Malfoy, ich odwieczny wróg może być zarażony likantropią? To bez sensu. Chce mu pomóc, a nie ściągać na głowę Harry'ego, a tuż za nim połowę Zakonu i Ministerstwa.
- Nie, w porządku, Harry. Po prostu się nie wyspałam. Muszę iść, zobaczymy się na zielarstwie - wstała i zabrała swoje rzeczy chcąc udać się w stronę lochów, gdy głos Harry'ego zatrzymał ją w połowie drogi.
- Odpocznij - nie podziękowała, tylko lekko skinęła głową i ruszyła w dalszą drogę, nie oglądając się za siebie.
***

   Dwa dni później miał odbyć się pierwszy wypad do Hogsmeade. Draco musiał działać. 
Nie chciał mordować, zabijać, sprofanować. Nie chciał... ale musiał działać, od jego odwagi zależy los całej rodziny. Nie chciał zawieść. Musiał zacząć hańbić swą duszę, by ciało w końcu mogło być wolne. Nie myślał o konsekwencjach. Nie zastawiał się nad okolicznościami. Każda chwila jest dobra, by choć spróbować i zobaczyć, czy jest warto.
   Z resztą i tak nie miał wyboru. Gdy w stawkę wchodzi życie, nie ma czegoś takiego jak sumienie. Jest tylko ból, żal i determinacja.
   Wioska była pełna uczniów, którzy po tygodniu ciężkiej nauki, postanowili odpocząć, oddając się chwili przyjemności. Draco szybkim krokiem przemierzał uliczki Hogsmeade, zmierzając w stronę Pubu Pod Trzema Miotłami. Był skupiony i nieugięty. Cały plan miał już obmyślony, teraz nadszedł czas na jego realizację. 
   Wszedł do knajpy i skierował się w stronę lady, za którą stać powinna Madam Rosmerta. Po drodze ominął stoliki, przy których siedzieli jego koledzy z roku. 
Nie przywitał się, nie spojrzał - ominął.
   Przystanął zaraz obok jakiegoś krępego starszego czarodzieja, który czekał na swoje zamówienie. Madam Rosmerta podeszła do Dracona i uśmiechnęła się życzliwie
- Witaj, Draconie. Coś podać? 
- Witaj, Rosmerto. Nie, chciałbym z tobą porozmawiać na osobności - jego głos był opanowany. Nie zamrugał, nie zrobił żadnego gwałtownego ruchu świadczącego o złych zamiarach. Był mistrzem w ukrywaniu emocji. 
- Tak, oczywiście. Chodź, zaprowadzę cię na zaplecze - ruszyli. Jeszcze raz przeszedł obok siwiejącego czarodzieja, ominął bar i zakręcił przy drewnianych drzwiach. Kobieta otworzyła je i gestem zaprosiła młodzieńca do środka. Ten wszedł i odwrócił się do niej przodem. Gdy to zrobił, w jego ręce znalazła się różdżka, wymierzona prosto w nic niespodziewającą się właścicielkę pubu. 
- Imperio - szepnął, a strumień światła pomknął w stronę kobiety, wszedł do jej wnętrza i zgasł. Była pod jego pełną kontrolą. Z lewej kieszeni swej marynarki wyciągnął małe, szare zawiniątko i położył w jej wyciągniętych rękach. 
Tak szybko jak się pojawił, znikł. Wyszedł z pomieszczenia, szybko spojrzał na otaczający go obraz i na chwilę zatrzymał się na bursztynowych oczach dziewczyny, które chwilę później wyczuły czyjąś obecność i spojrzały w jego stalowe tęczówki. Odwrócił wzrok i czym prędzej wyszedł z knajpy.

***

    Wróciła do zamku i postanowiła udać się na przechadzkę. Chciała pomyśleć, a ślęczenie ciągle w tym samym miejscu gubiło jej myśli. Wyszła na błonia i udała się w stronę jeziora wielkiej kałamarnicy. Było to magiczne miejsce. Zachodzące słońce odbijało się w tafli wody. Niebo było przejrzyste i z chwili na chwile ciemniało. Usiadła pod dębem, przy którym lubiła przesiadywać wraz z Harrym i Ronem - niezapomniane czasy. Tyle przygód spotkało ją w tej szkole. Tyle tajemnic i niebezpiecznej gry, by ratować świat czarodziejów. A to wszystko nie wydarzyłoby się, gdyby nie zdolności, nad którymi uczy się teraz panować.
Co w tobie siedzi? Jaką tajemnice skrywasz? A te słowa wyszły z jej ust niepostrzeżenie, dając szanse do ujawnienia.
- A ty? Co ty skrywasz w sobie, Granger? - zimny głos Dracona, tuż za jej plecami otrzeźwił umysł.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział!
Krótki, ale obiecuję, że następnym razem się poprawię. Piszę je w wolnym czasie, którego teraz jest coraz mniej.
Zapraszam do lektury!



Komentarze

  1. Jak można przerwać w takim momencie?!
    Dobra już się opanowałam xd Zakochałam się w Twoich opisach. Mogę czytać te rozdziały i czytać.
    Chciałabym widzieć Hermionę i tą owsiankę xD
    Czekam na następny rozdział ;)
    Zapraszam również do siebie na kolejną część.
    Pozdrawiam ^^
    Druella

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezły sobie moment wybrałaś na przerwanie rozdziału ugh udusze! :D Oczywiście żartuje ;)
    Rozdział mimo że krótki to bardzo fajny. Uwielbiam Hermionę w takim wydaniu: pełna troski i empatii nawet dla wroga. To dość komiczne, że przeżywa to wszystko gorzej od Dracona :D
    Życzę weny na kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    i zapraszam do mnie na trzeci rozdział
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie? Chyba mnie nie lubisz... :'(
    Uwielbiam Twojego Draco, jest taki intrygujący... Wcale się nie dziwię, że Hermiona się nim interesuje :D
    Arcanum ma rację, genialnie jest to, że Hermiona przeżywa to wszystko bardziej niż on. :D
    I fajny pomysł, że prowadzisz opowiadanie zgodnie z kanonem - zawsze chciałam poznać "HP i Księcia Półkrwi" z perspektywy Draco i dzięki Tobie mam tą szansę :D
    Mówiłam już, że kocham Twoje opisy? Są takie leciutkie, jak piórko, jak piórko feniksa...
    Ach, nie mogę się doczekać nexta ❤
    Weny, weny, weny!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Feltson
    accio-love-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj,
    chcę zaprosić Cię do wzięcia udziału w projekcie "wzór spod pióra". Jesteś uzdolnioną pisarką, i dlatego uważam że nadajesz się do tego zadania. Myślę że jest to fajny trening pisarski i świetna zabawa. Zbieramy zespół do projektu by go rozwinąć i wybieramy autorki, które naszym zdaniem piszą dobrze.
    Przemyśl to, proszę.
    Strona projektu: http://wzor-spod-piora.blogspot.com/
    Jeśli masz jakieś pytania zapraszam na gg: 26558153
    lub maila: kroplakrwiwmorzugoryczy@gamil.com

    Varii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, rozumiem to. Będę czekała na Ciebie :)

      Varii

      Usuń

Prześlij komentarz